W tym tygodniu (aż dziw, że dopiero teraz) odkryłam całe dwie rzeczy! A mianowicie: jedyna i niepowtarzalna zdolność do plamienia ubrań (w pięć minut po założeniu spódnicy jestem w stanie zapewnić jej dwie plamy, to już się liczy jako uzdolnienie) i gniecenia ich. Co do drugiego - przykład udokumentowany. Ech, nie powinno tak być. Ale cóż, jak widać każdy ma jakiś talent, lepszy bądź gorszy ;)
W ogóle to coś jest w tym, że wracając do starych miejsc można poczuć, że się zmieniło. Nawet jeśli tym starym miejscem jest szkoła, a powrót jest po dwóch miesiącach (najfajniejszych wakacji ever!). Ja różnicę widzę, a to chyba wystarcza.
Sweter (komunijny, że niby, a phi!)- sh; szalik - zakopiański; bluzka - vero moda; spódnica - stradivarius; opaska, bransoletki, przecudny naszyjnik - prezenty od N.; buty - ccc; fot.- Nathi
Jak dobrze piosenka pasuje, 'For the first time'!
OdpowiedzUsuńTyle razy się było w tych 'starych' miejscach, a teraz tak jakoś... patrzy się na nie inaczej. Jakby było się tam for the first time. :)
plamy i gniecenia tworzą oryginalny styl ;d
OdpowiedzUsuńwidze fanka wszedobylskich kokardek,i to mi sie podoba;)
OdpowiedzUsuńniewyobraza sobie powrotu do szkoly... do liceum znaczy sie. boje sie tam nawet isc jako gosc. mam nadzieje, ze dla Ciebie nie sa to tak ekstremalne przezycia;d
OdpowiedzUsuńoj nie tylko ty masz ten plamiacy talent;) ja zazwyczaj oblewam sie przy piciu lub jak niose z kuchni do pokoju picie tez na siebie wylewam:d
OdpowiedzUsuń